Wiosna! Tym razem prognozy meteorologów sprawdziły się. I z dnia na dzień zrobiło się naprawdę ciepło. Zdecydowanie cieplej mówi się też o lewicy.Jak Cię widzą, tak Cię piszą – twierdzi ludowe porzekadło. Dzisiaj całą stronę Trybuny oddaję koleżankom i kolegom z innych redakcji. Coraz częściej piszącym o wyborczych szansach polskiej lewicy. I coraz cieplej. Choć na początku było mroźno.
Krótka historia upadku
Po tym tekście Piotra Witwickiego, który ukazał się 24 stycznia 2016 roku na łamach portalu 300polityka.pl, zareagowałem bardzo stanowczo. „Krótka historia upadku” – tak zatytułował relację z kongresu Sojuszu Lewicy Demokratycznej, na którym wybrano przewodniczącego Włodzimierza Czarzastego.
„Wszyscy zgadzają się, że Włodzimierz Czarzasty to niezwykle inteligentny człowiek. Dobry organizator i błyskotliwy rozmówca. Wszyscy wiedzą też, że to za mało by wskrzesić Sojusz. Tu nie wystarczy kolejna zapasowa wątroba. Tu potrzebny jest cud” – pisał wówczas redaktor Witwicki. Cudu nie było. Była determinacja, konsekwencja i praca.
Opowieści z krypty
Rok później również Jakub Majmurek starał się pogrzebać szanse SLD na powrót do politycznej czołówki. W lutym 2017 roku portal KrytykaPolityczna.pl zamieścił jego felieton zatytułowany: „Opowieści z krypty, czyli nowy program SLD”. Suchej nitki nie pozostawił Majmurek na propozycjach programowych Sojuszu. Zaś o samej partii pisał tak: „W ciągu ponad roku po klęsce Sojuszu w wyborach partia ta dała o sobie właściwie zapomnieć. O wiele bardziej aktywną opozycją pozaparlamentarną pozostawały Partia Razem i inicjatywa Barbary Nowackiej. SLD gdzieś zniknęło”.
Jakub Majmurek musi przyznać, że pomylił się sromotnie. Działacze SLD mogą zacytować mu słowa Marka Twaina: „Pogłoski o mojej śmierci były mocno przesadzone”. Szczególnie z początkiem tego roku, sytuacja zmieniła się diametralnie.
Czarny koń
Po opublikowaniu w lutym sondażu IBRiS-u, w którym Sojusz Lewicy Demokratycznej zajął trzecie miejsce z wynikiem 9,4 proc, redakcja portalu naTemat.pl zamieściła komentarz zatytułowany: „Nowy sondaż i… sensacyjny »czarny koń«. SLD na podium, choć nikt nie dawał im szans”.
Zastanawiając się nad przyczynami wzrostu poparcia dla SLD, redakcja naTemat.pl przytoczyła wypowiedź Andrzeja Rozenka. „Sojusz wykonał pewną pracę, jeżeli chodzi o elektorat związany z PRL-em i to chyba dobrze, bo ten elektorat był osamotniony. Myślę tutaj o ludziach, którzy po prostu szanują ten okres historii Polski. Nie dostrzegają w nim wyłącznie ciemnych barw, widzą szarości, ale także momenty jasne.” – mówił Rozenek.
Bardzo szybko dobry wynik sondażowy SLD przestał być sensacją. A rosnącą pozycję SLD na scenie politycznej zaczęły też zauważać media prawicowe.
Sztandar wprowadzić
W tygodniku Do Rzeczy znalazł się obszerny artykuł Kamili Baranowskiej, zatytułowany „Sztandar wprowadzić”. O przyczyny wzrostu poparcia dla Sojuszu redaktor Baranowska zapytała między innymi profesora Rafała Chwedoruka, politologa z UW.
„Dzisiaj wskutek polityki PiS coraz więcej dawnych wyborców wraca do SLD, uważając je za bardziej wiarygodne od Platformy w walce o sprawy dla nich kluczowe. Po pierwsze chodzi o ustawę dezubekizacyjną (…), a po drugie o całą politykę historyczną, która postponuje PRL i wszystko, co dla tego elektoratu jest ważne” – twierdził prof. Chwedoruk.
Media prawicowe spekulują, że wzrost roli Sojuszu jest w jakimś stopniu związany z licznymi błędami popełnianymi przez rządzący PiS.
Marsz po władzę
W minionym tygodniu prawicowy portal Salon24.pl zamieścił tekst politologa, Kamila Sasala. Czy „SLD zaczyna swój marsz po władzę?” – zastanawia się autor. „Prawo i Sprawiedliwość znów zaczyna przypominać sposobem sprawowania rządów nieudany okres z lat 2005-2007. Szereg kryzysów wizerunkowych zostało wywołanych niespójną polityką rządową, która z perspektywy czasu przypomina gaszenie wybuchających pożarów. Na spadku notowań Zjednoczonej Prawicy nie zyskuje poważnie Platforma Obywatelska, ale właśnie Sojusz Lewicy Demokratycznej” – pisze na portalu Salon24.pl Kamil Sasal.
„Wymiana jednej elity władzy na następną niczego nie zmieniła” – z ubolewaniem stwierdza publicysta Salonu24. I dostrzega szansę na powrót do władzy lewicy „jeśli SLD zaproponuje to, co coraz mniej potrafi PiS – stabilność i święty spokój”.
Lewa do góry
Sporo o lewicy pisze w ostatnim czasie Polityka, dawny tygodnik Mieczysława Rakowskiego. Na początku kwietnia opublikował obszerny wywiad Rafała Kalukina z przewodniczącym SLD Włodzimierzem Czarzastym, zatytułowany „Lewa do góry”.
„Na ścianie ogromna mapa Polski upstrzona dziesiątkami czerwonych kropek i gwiazdek” – tak dziennikarz Polityki opisuje gabinet przewodniczącego SLD na ulicy Złotej 9. „Właściciel gabinetu odznacza w ten sposób każdy powiat, który osobiście odwiedził. A że jeździ po kraju na okrągło, mapa powoli się czerwieni niczym pierwszomajowy pochód za Gierka. Urobek ubiegłego roku to 160 tys. przejechanych kilometrów i 142 naklejki na gabinetowej mapie” – cytuje za Czarzastym Rafał Kalukin. „Ostatni z powiatów musi zostać odhaczony przed wyborami do parlamentu w 2019 roku – deklaruje przewodniczący SLD.
„Po cichu i bez fajerwerków Włodzimierz Czarzasty reanimuje SLD” – podkreśla we wstępie do swojego artykułu Rafał Kalukin. Niemniej w ostatnich tygodniach było też o Sojuszu głośno.
Pani generał
Wszystkie media odnotowały fakt włączenia się do bieżącej polityki Moniki Jaruzelskiej, córki generała Wojciecha Jaruzelskiego. I jej zapowiedź kandydowania w najbliższych wyborach z list Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Polityka przygotowała trzystronicowy artykuł Anny Dąbrowskiej i Jana Rojewskiego zatytułowany „Pani generał”.
Autorzy tekstu byli ciekawi, jaka byłaby reakcja generała Jaruzelskiego na wiadomość o zaangażowaniu się córki w działania polityczne? „Myślę, że chciałby mnie chronić. Pamiętam rozmowę z ojcem kilka lat temu, kiedy dostałam propozycję startu w wyborach, i byłam pewna, że powie „absolutnie nie”, a on mnie zaskoczył. „Może rzeczywiście powinnaś to rozważyć, ale musisz jeszcze więcej poczytać” i zaproponował mi listę lektur. Mawiał, że wiedzy, godności i kultury nikt nam nie zabierze” – wspomina Monika Jaruzelska.
Polityka napisała też o Centrum Monitorowania Skutków Ustawy Degradacyjnej – utworzonym wspólnie przez Monikę Jaruzelską i europosła SLD, Janusza Zemke. Na szczęście Kaczyński powściągnął swoje zapędy „degradacyjne”. Na razie.
Nie ma lewicy bez SLD
Kawę na ławę wyłożył w marcowym numerze Newsweeka Łukasz Rogojsz, dziennikarz, politolog i socjolog. Tytuł artykułu jest długi, ale trafia w sedno. „Politycy Sojuszu lubili powtarzać, że w Polsce nie ma lewicy bez SLD. Wygląda na to, że mieli rację” – zatytułował wywiad zamieszczony w tygodniku Newsweek. Rozmówcą jest prof. Henryk Domański, socjolog, kierownik Zespołu Badań Struktury Społecznej w Instytucie Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk.
„W Polsce istnieje zapotrzebowanie na partię lewicową, a przynajmniej na siłę polityczną, która jest w stanie realizować interesy ludzi uważających się za lewicowych. Powrót lewicy jest o tyle istotny, że przywróci elementarną równowagę na polskiej scenie politycznej” – twierdzi prof. Domański. „SLD wydaje się być dzisiaj jedyną siłą, która może temu zadaniu podołać i w 2019 roku dostać się do parlamentu. Nie ma nikogo lepszego, brakuje mu konkurenta” – dodaje.
No właśnie. Co z partią Razem? Z Nowacką? Biedroniem?
Gigant wśród karłów
Nawet Gazeta Wyborcza, która walnie przyczyniła się do wypromowania partii Adriana Zandberga, powoli odpuszcza. 21 marca na portalu Wyborcza.pl ukazał się tekst Marka Beylina zatytułowany „Gigant wśród karłów. SLD wraca na scenę”. Nie sposób nie zauważyć pewnej złośliwości. Być gigantem wśród karłów, nie jest wielką sztuką. Ale nazwanie „karłami” partii Razem i Inicjatywy Polskiej
Barbary Nowackiej to zupełne novum na łamach Wyborczej.
„SLD powinno przystąpić do wyborczego porozumienia Platformy i Nowoczesnej” – pisze w swoim tekście Marek Beylin. I z tą akurat tezą pozwolę się nie zgodzić.
Podajcie łapę Czarzastemu
W pełni zgadzam się natomiast z tym, co ostatnio napisał Adam Leszczyński na łamach portalu KrytykaPolityczna.pl. W artykule „Do partii Razem: podajcie łapę Czarzastemu” autor nawiązuje do niesympatycznego incydentu sprzed roku. Kiedy to w trakcie wspólnego świętowania 1 Maja, Marcelina Zawisza, działaczka partii Razem, odmówiła podania ręki szefowi SLD.
„Obie partie wypadały wówczas w sondażach podobnie” – pisze Leszczyński. ”Dziś jednak układ sił się zmienił” – dodaje. „Fakt jest jednak faktem: SLD rośnie. Stawia to liderów partii Razem przed bardzo klasycznym politycznym dylematem. Mogą zachować czystość i zostać na marginesie. Będzie to kolejny przykład ulubionego przez Polaków stylu uprawiania polityki: moralne zwycięstwo i życiowa klapa.(…) Mogą też pójść na kompromis z kimś, kogo nie lubią i nie szanują, ale dostać realną polityczną szansę” – konkluduje publicysta Krytyki Politycznej.
Czyli jak napisała kiedyś, na łamach tej samej Krytyki Politycznej, rzeczniczka SLD Anna Maria Żukowska – dogadajmy się!
Sondażowy sukces
Kilka dni temu zmianę układu sił na lewicy skomentował też prawicowy portal wPolityce.pl. Tekst Łukasza Adamskiego nosi tytuł „Sondażowy sukces postkomunistycznego SLD to ostateczny dowód na niechęć Polaków do nowej lewicy”.
„SLD znów na fali? Przecież to Razem miało być odpowiedzią na ciągnący się już ponad dekadę klincz polskiej polityki” – dziwi się autor. „Nadzieją miała być Partia Razem, której notabene pojawienie się niedługo przed wyborami parlamentarnymi pomogło wypchnąć SLD poza Sejm” – dodaje.
„Cóż więc zostało lewicy?” – pyta Łukasz Adamski. I w następnym zdaniu sam sobie odpowiada: „Stare, dobre SLD…”
***
Ten wysyp dobrych tekstów o SLD, to oczywista konsekwencja wzrostu notowań Sojuszu. Teraz najważniejszym jest, by ten sondażowy sukces zamienić za kilka miesięcy w sukces wyborczy.
Wincenty Elsner, wiceprzewodniczący SLD
Tekst oryginalnie ukazał się w "Trybunie"